top of page
  • Mateusz Stawicki

„Chciałam Pani poświęcić czas”. Historie Wolontariuszy kołobrzeskiego Hospicjum


Przygoda z wolontariatem dla każdej i każdego z nich rozpoczęła się inaczej. Jedni już wcześniej byli wolontariuszami w innych organizacjach, kolejni przeczytali prośbę w gazecie o pomoc, inni usłyszeli od znajomych, a jeszcze ktoś inny sam przyszedł dowiedzieć się jak może pomóc. Poznajcie kilka historii Wolontariuszy Hospicjum, którzy pełnią w nim różne role, pomagają przy pacjentach, dyżurują na recepcji, kwestują na ulicach czy dbają o otaczającą przyrodę. Wolontariusze Kołobrzeskiego Hospicjum w 2018 roku otrzymali nagrodę Starosty Kołobrzeskiego „Perły Powiatu”. Ich praca na rzecz innych została doceniona. - Łańcuch tych ludzi wspiera nasze Hospicjum. To są osoby w różnym wieku. Przekrój od młodzieży, która jest tutaj za zgodą rodziców, poprzez panie i panów pracujących w różnych miejscach, aż po tych, którzy są już na emeryturze – opowiada o wolontariuszach Alina Hajdamowicz, Koordynator wolontariatu w kołobrzeskim hospicjum. „Przychodzę tutaj i się spełniam”- ILONA: Przyniosłam puszkę ze środkami zebranymi w naszym zakładzie pracy. To był pierwszy taki kontakt. Jak się hospicjum budowało to było moim marzeniem, że ja tutaj będę, bo jestem po szkole pielęgniarskiej, a nie było mi pisane żebym pracowała w zawodzie. Kiedy Hospicjum się budowało to ja powiedziałam sobie, że ja tu będę, ale nie wiedziałam jak przyjść i to była taka zbieżność zdarzeń, że załatwiając prywatne sprawy w Hospicjum trafiłam na Alinę. Tak się poznałyśmy. Akurat była to środa, dzień dyżuru Koordynatorki, wypełniłam kwestionariusz, że chcę być wolontariuszem przy pacjencie. Zanim hospicjum zostało otwarte my przechodziliśmy szkolenia, w międzyczasie pracowaliśmy na recepcji czy zbieraliśmy pieniądze do puszek podczas kwest. Po skończeniu kursu, postanowiłam iść krok dalej i zostać opiekunem medycznym. Zaczyna się tutaj tworzyć rodzina i jest nas coraz więcej, współpracujemy ze sobą. Ja mino wielu swoich spraw nie mogę się doczekać kiedy tu przyjdę. Słowa wypowiedziane przez pacjentów "przyjdziesz do mnie jutro?" dają mi informację, że jestem potrzebna. „Chciałam Pani poświęcić czas”- CECYLIA: Ostatnio jedna z naszych Pań się przy mnie popłakała, zapytała mnie czy nam za to płacą? Ja mówię, że jestem wolontariuszką i chciałam pani poświęcić czas i żeby pani poświęciła swój czas na spacer na przykład. Pani mnie przytuliła i powiedziała - taka moja druga córka. „Otworzyłam gazetę i przeczytałam, że potrzeba wolontariuszy” - GOSIA: Moje pierwsze spotkanie z wolontariatem? Mam dwóch synów 11 i 13 lat i pierwszy raz to była Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, po prostu otworzyłam gazetę i przeczytałam, że potrzeba wolontariuszy. Teraz już po raz 4 braliśmy udział, jest to dla nas wielkie święto. Na podobnej zasadzie w ubiegłym roku otworzyłam gazetę przeczytałam, że potrzebni są wolontariusze na Pola Nadziei i tu przyszłam, spotkałam cudowną naszą wielką Alinę ("Proszę dodać, że ja się ciągle odchudzam" – ze śmiechem wtrąca się Alina). Drugi raz przyszłam już z chłopcami. Alina otwiera przed nami serce, ja tutaj przyszłam i czułam się jakbyśmy znały się niewiadomo jak długo. Chłopaki także chwycili bakcyla, że oni chcą tutaj przyjść pomóc cokolwiek i tak to się zaczęło. Chciałam po prostu bezinteresownej pomocy dla innych, dla drugiej osoby, oni przyjdą tutaj pograbią liście, coś posadzimy, niedostają za to nic bo to właśnie na tym polega. – Gosia do mnie zadzwoniła, żebym odłożyła dla chłopaków cebule, bo oni prosili, że chcą też posadzić żonkile, a będą trochę później. To było dla nich bardzo ważne – dodaje koordynatorka. „Z wolontariatem miałam do czynienia jako harcerz”- CECYLIA: Ja przeczytałam chyba na facebooku post o lodówkach, że są potrzebne, który napisała Ala. Nie mogłam się doczekać spotkania, zapisałam się również do wolontariatu. Wcześniej z wolontariatem miałam do czynienia jako harcerz, ale wtedy byłam jeszcze dzieckiem. /Często zabierasz ze sobą córkę i razem działacie i kwestujecie./ – To jest tak jak z czytaniem książek, jak mówisz do dziecka czytaj, a sam z tym nic nie robisz to dziecko nie chce czytać, jak widzi, że mama czyta to dziecko też czyta. I tak było w moim wypadku Agnieszka widziała, że ja działam i ona sama się zainteresowała, nie jest wolontariuszem tutaj w hospicjum ale jeśli jest tylko potrzeba np. Pola Nadziei, czy potrzeba coś do hospicjum to Agnieszka jest i pomaga. „Czekałam na ten swój odpowiedni moment” - KASIA: Jak widzisz nie każdy przyszedł tutaj po przejściach. Ja akurat miałam chorą siostrę i to mnie nakłoniło. Są osoby, które żyją normalnym życiem i chciały by coś zrobić i nie wiedzą kiedy i jak. Ja też czekałam na ten swój odpowiedni moment, musiałam też odczekać. „Zaczęło się od recepcji” - AGNIESZKA: Hospicjum zawsze było czymś, co mnie przyciągało, ale było wtedy tylko hospicjum domowe więc czekałam. Pierwsze kroki skierowałam do Aliny. Czemu hospicjum? Miałam doświadczenie z rakiem. Moja mama zmarła na raka, spędzałam wiele czasu w szpitalu, mama nie była w hospicjum. Wiem jedno, ludzie cierpią nie dla tego, że chorują ale też dlatego, że zostają sami. Tutaj jest na szczęście adaptacja małymi kroczkami, co mi bardzo odpowiadało. Zaczęło się od recepcji, gdzieś tam były obawy: co mnie spotka, kiedy stanę twarzą w twarz, chociaż tu się nie da tak nawet będąc na recepcji. Domownicy potrafią wpaść i zapytać - Co tam słychać?- (uśmiech). Często jest tak, że te bariery są przełamywane dużo szybciej przez pacjentów, a nie przez nas. Siedząc przy mamie widziałam jak wiele osób jest samotnych, telewizja czy drugi pacjent to nie to samo. „Wszyscy wolontariusze są ważni” - ALINA: Co gdyby byli sami wolontariusze przy pacjentach, a nie byłoby nikogo przy recepcji, lub nie było by wolontariuszy akcyjnych… To nie zebralibyśmy tych pieniędzy do puszek, a gdyby nie było wolontariuszy porządkowych, którzy wyrwą chwasty zadbają o to, żeby pacjent, który wychodzi na spacer zobaczył zadbany ogródek, kwiaty, skoszoną trawę. Nie można więc powiedzieć, że któryś wolontariusz jest ważniejszy, bo każdy zasługuje na takie same podziękowania i szacunek. To jest tak jak powiedziałam na Perłach (Perły Powiatu – nagroda Starosty Kołobrzeskiego -red.) Wszystkim dziękujemy, bo wszyscy są wolontariuszami. Ktoś kto odda nam 1%, kto przyniesie proszek, ręczniki itp. też jest wolontariuszem, może z różnych powodów nie może tu być, ale pomaga nam w taki właśnie sposób. /Również i ja mam swoją historię. Zaczęło się od opisywania co dzieje się w hospicjum jeszcze w trakcie jego budowy, później były już pierwsze Pola Nadziei w wybudowanym hospicjum, tak poznałem Alinę. Pojawiłem się także na otwarciu zobaczyłem ogrom włożonej pracy aby w tych ostatnich chwilach ulżyć i pomóc w drodze do świata bez bólu. Przy realizacji kolejnych materiałów pojawiło się pytanie ze strony Aliny – Mati, a ty byś nie chciał spróbować? I tak się zaczęło, a czas spędzony w tym wyjątkowym domu jest czasem spożytkowanym dla innych a satysfakcją dla mnie, że mam swój udział w tych wyjątkowych chwilach./ Historie są różne. Taka lub inna może być częścią twojego życia, wspomnienia. Wystarczy, że poświęcisz godzinę na recepcji czy podczas Pól Nadziei, a może zadbasz o ogródek. Historie wolontariuszy przedstawił Mateusz Stawicki/e-KG.pl

Powiązane posty

Zobacz wszystkie

 NAJNOWSZE POSTY

 WYRÓŻNIONE

 FACEBOOK

ela_plakat.png
bottom of page